środa, 1 czerwca 2011

Grunge po morionowemu

Photobucket
Grunge to dla mnie sztuka tajemna. Jak niektórzy wiedzą, kolory to mój żywioł. Dlatego ostatnio pobrałam mini korepetycje u Piekielnej Owcy i zasiadłam do zmajstrowania pudełeczka. Poszły w ruch tusze distress, postarzacz do brzegów i przeróżne media. Pudełko było pierwotnie białe, więc dodać mu lat, wysmarowałam widoczne fragmenty tuszem. Poszalałam z papierami z zeszytu "Butterfly garden" Pink Paislee. W walkach poległo kilka arkuszy. Psikałam tez mgiełkami, których niektóre kolory dostępne są w sklepie w bardzo przystępnych cenach a oferta będzie poszerzana. Wieczko, oprócz papierów ozdobiły również przeróżne papierowe kwiatki, do których mam słabość. Podziwiam wszystkie skraperki własnoręcznie tworzące kwiatki, ale ja zazwyczaj jestem zbyt leniwa i sięgam lekką ręką po róże i różyczki do mojego magicznego pudełka. Tutaj użyłam dużej brązowej róży, dużej białej róży dostępnych w sklepie. Dorzuciłam też uroczą szpilkę z kryształkiem, oraz drugą z serduszkiem. Mam ich sporo w swoich przydasiach ale często o nich zapominam, chociaż tak fajnie wyglądają wśród kwiatów. Żeby było bardziej grandżowo dodałam jeszcze tarcze zegarów. Wszystko pomazałam później bezbarwną farbką pękającą, żeby wyglądało starociowo. Powiem szczerze, że jestem z siebie dumna, bo na prawdę ciężko mi nie dorzucić kilku ekstra kolorków i poprzestać na odcieniach beżu i brązu. Ale jak widać na moim przykładzie: nigdy nie mów nigdy ;)
A teraz zanudzę Was jeszcze wieloma zdjęciami z różnych ujęć.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

2 komentarze: